wtorek, 17 stycznia 2012

To jest Afryka! nocne polowanie

Aga: Dojeżdżamy na teren obozowiska, śpimy z dzikimi zwierzętami.... może spotkamy się jutro...
Agnieszka: Następny dzień w podróży po Serengeti. Noc przerywana rykiem dzikich zwierząt (hieny, słoń 2x- dowód rzeczowy: kwadratowa słoniowa kupa między namiotami, bawoły, gnu, i inne nie zidentyfikowane). Bałam się o własne życie, nie wychodziłam na sikanie. Czekałam do świtu. Ania zaryzykowała o 3 nad ranem oddalając się od namiotu na odległość 20 m (podobno?). Zbyszek mówi, że widział, słyszał i czuł.
Sniadanie o 7.30 z przypalonymi lekko grzankami po francusku. Krótka lekcja suahili w wykonaniu Kryspina (nasz kierowca) i wyjazd w teren. Nasz zachwyt wzbudziły żyrafy i to w dużej ilości. Sadzawka z hipopotamami też miała wzięcie no i oczywiście hipopotam robiący wielką zieloną kupę do wody roztrząsaną ogonem. Razem z hipopotamami pływały krokodyle taaakie duże. Padła nam bateria w aparacie: masakra. Do obozu wróciliśmy na sjestę w południe. Pyszny lunch, mały relaks i ładowanie baterii. teraz kończę, zaraz wyruszamy w teren.
Ania: Gdy szłam do "łazienki " o 3-ciej nad ranem, najpierw musiałam wypłoszyć latarką pasące się przed namiotem bawoły. Głośno chrupały. Moją odwagę mogę usprawiedliwić tym, że byłam święcie przekonana, że to zebry. Dzis w nocy planujemy czuwanie z aparatami gotowymi do strzału. Na zmianę, w moim namiocie. My i    Kapitan Morgan. Planujemy złapać słonia na gorącym uczynku, jak robi kupę przy namiotach. Albo bawoły i zebry jak chrupią.