czwartek, 27 stycznia 2011

Afryka dzika

I wyladowalismy na afrykanskiej ziemi lekko nieprzytomni po sniadaniu o 3a.m. Nairobi przywitalo nas porannym chlodem (tak, tak!) ale takim z gatunku przyjemnych. Przesiadka na Zanzibar i fruuniemy dalej. Pod nami czerwone przestrzenie niezamieszkane i zielono aksamitne gory upstrzone domkami i poprzecinane piaszczystymi drogami. I nagle z czerwonej ziemi wyroslo cos jak stozek wulkaniczny ze sniegiem na plaskim szczycie - taak, wlasnie przelecielismy nad Kilimandzaro.
Zanzibar buchnal w nas goracem. ' powalilo nas goraco, jakiego od dawna nie zaznalismy- tj. od ubieglego roku w Indiach...
Z pewnoscia bedziemy opisywac co ciekawsze wydarzenia, ktore na naszej drodze utawi los! 
Spotkalismy prawdziwego Masaja pieknie ubranego w czerwone kocyki i koralikowe bransoletki. Wygladal cudnie! mam zdjecia, jak mi sie uda nastepnym razem to wrzuce.

Zjedlismy tez slynna zanzibarska pizze przyrzadzona na ulicznym stoisku , popilismy ja sokiem z trzciny cukrowej i zagryzlismy slodkim mango. Taak, milo sie zaczyna..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz